"Zabiła go, prawda?"
Zacisnęła
ręce w pięści i ramię w ramię z Gabrielle, weszła do Wielkiej
Sali. Tak jak się spodziewała, spojrzenia wszystkich skierowały
się na nie. Jak, na Merlina, wszyscy dowiedzieli się o tym w ciągu
jednego dnia?! Zawsze zastanawiała się jakim cudem plotki w
Hogwarcie się tak rozchodziły. Odetchnęła głęboko i poczuła,
że ręka Gabrielle zaciska się na jej dłoni, a dziewczyna uśmiecha
się do niej, chcąc dodać Evans otuchy. Rudowłosa niepewnie
odwzajemniła uśmiech i usiadła na swoim stałym miejscu przy
stole. Nadal czuła na sobie spojrzenia wszystkich i musiała
przyznać, że czuła się z tym niesamowicie niezręcznie. Jak
Huncowci znosili bycie w ciągłym centrum zainteresowania?
Upiła
łyk soku i o mały włos nie wypluła całej zawartości na Remusa,
który siedział przed nią. Zmrużyła oczy i zaczęła obserwować
każdy krok Nathana, który właśnie pojawił się w pomieszczeniu.
Poruszał się całkiem normalnie, jakby miał gdzieś to, że wraz z
jego wejściem, rozległy się gorączkowe szepty. Z pogardą patrzył
na stół Ślizgonów, a gdy jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem
Clarrise, uśmiechnął się cynicznie. Rudowłosa otworzyła szerzej
oczy, gdy zorientowała się, że mężczyzna idzie w stronę
Huncwotów, którzy już robili dla niego miejsce obok siebie.
Zmierzyła Jamesa groźnym spojrzeniem.
-
Nie zrobisz tego – warknęła.
-
Myślałem, że mnie znasz, Lily.
Zmrużyła
oczy i odwróciła głowę, błagalnie patrząc na niebieskooką.
Harrison uśmiechnęła się lekko i westchnęła cicho.
-
Zwijamy się, co?
-
Czytasz mi w myślach, Ely.
W
tym samym czasie zerwały się na równe nogi i popędziły do
wyjścia. W pewnym momencie Gabrielle zaczęła się śmiać, a Lily
mimowolnie jej zawtórowała. Z jakiegoś nieznanego jej powodu,
poczuła się wolna. Jak ptak, który po dłuższym czasie został
uwolniony z klatki. Co z tego, że i tak będzie musiała zmierzyć
się ze swoim życiem, skoro w tym jednym, jedynym momencie, czuła
się po prostu wolna? Taka chwila mogła już nie nadejść. Mogła
już więcej nie uwolnić się z klatki, jaką załatwiło jej życie.
Usiadły
z blondynką pod Wielkim Dębem i w ciszy obserwowały jezioro. Jego
tafla była niesamowicie spokojna. Prawdopodobnie nawet kałamarnica
postanowiła odpocząć, bądź wybrała się w inne miejsce, mając
dość ciągłego dokarmiania ją przez uczniów. Lily szczerze
wątpiła w tą drugą opcje. Gabrielle szturchnęła ją lekko w
ramię i wskazała głową na wejście do zamku. Rudowłosa zaklęła,
widząc, że w ich stronę zmierza nie kto inny, jak Nathan.
-
Lily, ja idę – Harrison rzuciła w jej stronę. - Musisz z nim
pogadać, bo inaczej nie da ci spokoju. A wierz mi, nie chcę mieć
go wiecznie na głowie.
Pochyliła
się nad przyjaciółką i pocałowała ją w policzek. Mijając
mężczyznę uśmiechnęła się lekko i szybko wbiegła po schodach
do Hogwartu.
Rudowłosa
odwróciła głowę, mając nadzieję, że gdy zacznie go ignorować,
to sobie pójdzie. Wywróciła oczami, gdy mężczyzna usiadł przed
nią i bezczelnie zaczął się w nią wpatrywać. Zazgrzytała
zębami i spojrzała na niego ze złością. Nie docierało do niego,
że ma sobie po prostu pójść? Wydawało się jej, że dała mu
jasno do zrozumienia, że po prostu nie ma ochoty na rozmowę. Ale
nie, Nathan był zbyt uparty. Dlaczego tak cholernie mu zależało na
naprawieniu jej stosunków z Meredith? W końcu to była sprawa
między nimi, i tylko między nimi. Po co się wtrącał?
-
Czego chcesz? Teraz masz zamiar mnie prześladować? - warknęła. -
Nie dotarło do ciebie, że najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty
na rozmowę?
-
Musisz być tak negatywnie nastawiona? Teoretycznie rzecz biorąc,
nie zrobiłem ci nic złego.
Na
twarzy dziewczyny pojawił się lekki rumieniec. Miał racje. Do tej
pory nic jej nie zrobił i miała wrażenie, że nie wobec niej złych
zamiarów. Ale sam fakt, że cały czas za nią chodził i opowiadał
o jej matce był... przytłaczający.
- Co nie zmienia faktu, że
po prostu mam cię dość. Pojawiłeś się tutaj dwa dni temu, a
działasz mi na nerwy gorzej niż Potter i Black razem wzięci –
mruknęła.
Lily zachłysnęła się
powietrzem i zmierzyła go ostrym spojrzeniem. Nie dość, że ją
wkurzał, to jeszcze mieszał się w jej życie prywatne! Wcale nie
dziwiłaby się, gdy znał jej grupę krwi i wiedział, gdzie
mieszka. Może był psychopatą i prześladował ludzi? Mimowolnie
zadrżała.
-
Książkę piszesz, czy jak?
Prawdę
mówiąc, nie podobało jej się bycie główną bohaterką jakiejś
taniej noweli. Wiedziała, że Nathan nie nadawał się na pisarza,
ale jakoś musiała go zbyć. Chociaż... gdy spojrzała na niego,
wiedziała, że jej to nie wyszło. Będzie drążył temat, dopóki
nie uzyska odpowiedzi, która go usatysfakcjonuje. Taki typ
człowieka. Westchnęła cicho. Zapowiadał się ciężki dzień i
miała niejasne wrażenie, że nim dobiegnie on końca, wydarzy się
coś jeszcze.
- Nie, nie piszę książki.
Jedynie zastanawiam się, czemu nie dasz szansy swojej matce, skoro
dałaś ją Jamesowi? - Spojrzał na nią uważnie.
- James to inna bajka. Jemu
mogę zaufać. A o niej nie wiem nic. Zostawiła mnie, jakbym nic nie
znaczyła. I teraz wymaga ode mnie czego? Szacunku?
- Lily, każdy popełnia
błędy, każdy ma jakieś wady. Ludzie czasem zasługują na drugą
szansę, a zwłaszcza twoja matka. Meredith wie, że wtedy podjęła
niewybaczalnie złą decyzję, ale żałuje tego i z chęcią by
cofnęła czas, aby wszystkiemu zapobiec i być z tobą.
- Szkoda, że nie może tego
zrobić - prychnęła cicho. - A co z moim ojcem? Jego też wyrzuciła
ze swojego życia, bo zachciało jej się podjąć tą
"niewybaczalnie złą decyzję"?
Poczuła,
że w jej oczach zbierają się łzy, ale przecież nie mogła się
teraz popłakać. Nie przy nim. Mimowolnie zadrżała. Robiło się
chłodno, a na niebie zbierały się deszczowe chmury. Mężczyzna
wstał i podał rękę Evans, która niepewnie ją przyjęła.
Ruszyli razem w stronę zamku, milcząc. Dziewczyna zaprowadziła go
do Pokoju Wspólnego Gryfonów, który, ku jej zdziwieniu, był
pusty. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że wszyscy byli w
Hogsmeade. Usiadła na kanapie przed kominkiem, a Nathan zajął
miejsce w wolnym fotelu. Rozglądał się uważnie po pomieszczeniu,
a po chwili na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
-
Nigdy nie byłem w Wieży Gryffindoru.
-
Możemy wrócić do naszej rozmowy? Póki chcę z tobą rozmawiać?
Brunet
westchnął cicho i przetarł twarz dłonią. Przyjrzał się uważnie
dziewczynie i dopiero po chwili odpowiedział.
- O tym powinnaś
porozmawiać z nią. Nie znałem twojego ojca, ale wiem, że był
dzielnym człowiekiem. Może nie władał magią, ale Meredith go
kochała. Jak nikogo.
A
więc była czarownica pół-krwi. Nie szlamą, jak uważała przez
cały czas. Jej ojciec był mugolem. Uśmiechnęła się lekko. Czy
tak samo jak pan Evans jeździł autem do pracy, a po południu siada
przed telewizorem z piwem w ręku? Czy również z takim zapałem
ogląda mecze piłki nożnej?
- Był mugolem? - Lily
otworzyła szerzej oczy. - Związała się z mugolem, a potem
wstąpiła w szeregi Voldemorta?
- Nikt niczego od ciebie nie
wymaga. Ja ci nie będę już nic opowiadał o Meredith, twoim
ojcu... po prostu idź do niej i z nią porozmawiaj, proszę. Chociaż
jej wysłuchaj i dopiero potem podejmiesz decyzję. W zależności od
tego, jaka ona będzie, nikt cię nie potępi.
Odwróciła
głowę. Nie chciała już na niego patrzeć, nie chciała już
rozmawiać. Musiała to wszystko przemyśleć, najlepiej z kubkiem
herbaty w ręku. Wezwała Perełkę, skrzatkę, którą kiedyś razem
z Gabrielle poznała w kuchni. Poprosiła ją o dwa kubki herbaty.
Stworzenie zniknęła z trzaskiem, by po chwili pojawić się
ponownie ze srebrną tacą, na której stały dwa, zielone, kubki z
pracującą herbatą. Rudowłosa podała jeden Nathanowi, który
podziękował jej skinieniem głowy, a drugi wzięła dla siebie.
I
tak sporo się dowiedziała. Jednak nadal nie była gotowa na rozmowę
z Meredith. I gdy myślała o tym wszystkim, uświadomiła sobie
jedno. Jej ojciec był mugolem. A jej matka... Odstawiła
kubek na stolik, przy okazji wylewając jego zawartość na podłogę.
Wstała i zmierzyła mężczyznę chłodnym spojrzeniem.
-
Zabiła go, prawda?
Brunet
spojrzał na nią, a w jego spojrzeniu widać był przerażenie. Po
policzkach Lily zaczęły spływać łzy. Odwróciła się do niego
plecami.
-
Wyjdź. I powiedz jej... Nie chcę z nią rozmawiać. Niech zniknie z
mojego życia. Na zawsze.
Ruszyła
w stronę swojego dormitorium i w tej samej chwili do Pokoju wpadła
Gabrielle. Spojrzała po nich przerażona i przełknęła głośno
ślinę. Swoje spojrzenie zatrzymała na Lily.
-
Hogsmeade... zaatakowali Śmierciożercy. Dorcas walczy. Oni
wszyscy... walczą.
Evans
otworzyła szeroko oczy i biegiem ruszyła w stronę portretu, po
drodze łapiąc Gabrielle za rękę.
Tam
był James.
Tam
byli jej przyjaciele.
Tam
była jej matka.
§♠§
Kurcze. Wiem, że krótko, ale i tak jestem dumna z tego co napisałam. I gdyby nie Luie, której naprawdę dziękuję, ten rozdział pewnie by się dzisiaj nie pojawił. Kompletnie nie wiedziałam, jak zabrać się za rozmowę Lily i Nathana.
Wiem, że mam na Waszych blogach zaległości, postaram się je szybko nadrobić, bo w szkole ma już całkowity luz.
I mam prośbę do Lilki - czy mogłabyś mi zostawić adres swojego bloga?
Hehe, pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, z czego się cieszę... ale taka drobna rzecz a niezmiernie cieszy ^.^
UsuńW każdym razie, nie ma za co. Dobrze wiesz, że zawsze możesz mnie prosić o pomoc :).
Rozdział trochę krótki... ale ja już postaram się o to, zeby kolejny był dłuższy ;D.
Ogólnie bardzo fajnie opisane, ale to już Ci mówiłam wcześniej ^^. No i oczywiście, czekam na to, co będzie potem z Lily i Meredith... porozmawia z nią? :).
:*
Nie wiem czy porozmawia xD Takie rozmowy to nie jest moja mocna strona, ale przecież nie mogę tego zostawić tak jak jest ;p
UsuńO, nie! Tak krótko? :( Ledwo zaczęłam czytać, a tu koniec! :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno "o, nie". Śmierciożercy? Rany, nawet nie wiem, czy jest sens pisać dłuższy komentarz. Pomimo, że notka taka krótka, to jest świetna, i pozostawiła taki OGROMNY ogromny ogromny niedosyt i ciekawość, że ja pizgam. Teraz pozostaje tylko czekać i czekać!
No, nic. Życzę weny, cierpliwości i wytrwałości oraz czasu.
Pozdrawiam serdecznie! ;>
Ach, no i nie wiem, czy pisałam, że świetny szablon ;)
UsuńNo, krótko, niestety. Moja wena zrobiła sobie chyba wcześniej wakacje, ale trudno... Miejmy nadzieję, że niedługo wróci stamtąd gdzie jest ;p
UsuńEch, ta wena... Uwielbia zaskakiwać ludzi. Nie przejmuj się, ja się cieszę, że coś jest w ogóle, i że w ogóle Ci się chce! ;D Jestem wdzięczna za to, co jest. Jak to się mówi: lepszy rydz niż nic xD
Usuń„Do tej pory nic jej nie zrobił i miała wrażenie, że nie wobec niej złych zamiarów.” – „nie żywi”
OdpowiedzUsuń„Wcale nie dziwiłaby się, gdy znał jej grupę krwi i wiedział, gdzie mieszka.” – „gdyby”
„A co z moim ojcem? Jego też wyrzuciła ze swojego życia, bo zachciało jej się podjąć tą "niewybaczalnie złą decyzję"?” – „tę”
„Stworzenie zniknęła z trzaskiem, by po chwili pojawić się ponownie ze srebrną tacą, na której stały dwa, zielone, kubki z pracującą herbatą.” – „zniknęło”
Krótki i owszem, ale wiesz co?Było w nim coś takiego, co mi się strasznie spodobało. Pomijając, że towarzyszyło mu wiele emocji… Rozmowa Lily z Natem… Ja osobiście uważam, że wyszła Ci dobrze. Nie widzę w niej nic złego, więc powinnaś się cieszyć! Po prostu zawarłaś w niej tyle, ile jest potrzebne. Nie za dużo, nie za mało. I widzę, że pewne tajemnice pozostawiłaś, by Lily wytłumaczyła je sobie z matką. Dobre posunięcie, bo przecież jakby tak wszystko zdradzić, to ciężko by było, hehe. A tak, mamy jeszcze dużo tajemnic do odkrycia. Pojawiają się jako takie odpowiedzi, lecz pytań dużo więcej! A mianowicie, czy matka rudej naprawdę zabiła jej ojca? Bo, jeśli weszła w szeregi Voldemorta, to byłoby to możliwe. Ale musiaaby być aż tak silna, że chyba nigdy nie żałowałaby, iż porzuciła Lily. Niemniej jednak ludzie się zmieniają, więc może akurat? No nic, zobaczymy w następnych rozdziałach.
A i jak mogłaś urwać w takim momencie? Jeżeli coś się stanie Jamesowi albo Lupiaczkowi czy Syriuszkowi, to ja przysięgam, znajdę Cię i własnoręcznie powieszę na drzewie! Zobaczysz!!!
Czy mogłabym prosć o linki do rozdziałów 19, 20, 21? W spisie ich nie ma, a ja nie wiem jak się do nich dostać.
OdpowiedzUsuńLinki pojawią się w spisie jeszcze dzisiaj ;) Przepraszam za utrudnienia.
UsuńOj. To chyba o mnie chodzi na końcu. Wybacz!
OdpowiedzUsuńNotka była świetna, nie wiem, czemu dopiero teraz weszłam na twojego bloga zobaczyć, czy nie ma nowej notki.
Jej, mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko, zaintrygowała mnie końcówka.
Moje blogi:
lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com - prowadzę go z Kath.
jp-jego-historia.blogspot.com - prowadzę go sama.
Oba są potterowskie.
A więc miłej lektury i pamiętaj, że ze zniecierpliwieniem czekam na nowości:)
Lilka.
szkoda, że takie krótkie. Nie mogę już doczekać się kolejnego rozdziału. Zakończenie mocne...Bardzo lubię tą tematykę, a Twoją historię czyta się sprawnie i nie można przestać :) zawsze zakończenie jest takie, że trzeba wręcz poznać od razu resztę :) Czekam więc na nowy rozdział życzę weny i pozdrawiam. Proszę powiadom mnie o nowej notce
OdpowiedzUsuńhttp://broken-heart-ff.blogspot.com/
Tak, z miłą chęcią dodam Twój blog do obserwowanych tylko jak to się robi? Nie jestem zbytnio obyta z blogspotem :( a co do tego wilkołaka to niekoniecznie o to chodzi chociaż pomysł bardzo dobry :) Zobaczysz w następnych rozdziałach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Łaaał, przeczytałam zaledwie kilka pierwszych wersów i chyba się już zakochałam, w Twoim opowiadaniu <3
OdpowiedzUsuńAktualnie nie mam czasu żeby przeczytać wszystko od początku (chociaż nie ukrywam, że zrobiłabym to już, teraz, zaraz *-*), ale nadrobię później tj. jak już będę leżała wygodnie w łóżku, lub jutro. Nie mogę się już doczekać, zwłaszcza, że czytając każde opowiadaniem o Lily i Jamesie przeżywam ich przygody razem z nimi. Czy mogłabyś mnie poinformować o następnym rozdziale? Jestem od niedawna na blogspocie i jeszcze nie bardzo wiem co i jak, narazie ogarnęłam dodawanie notek i stron do szablonu, bo szablon wkleiła mi koleżanka haha. Aż wstyd! Z chcęcią dodałabym Cię do obserwowanych, ale nie bardzo wiem jak to działa i jak to się robi ;c Boże, ale wstyd, serio :P
Naprawdę niesamowite jest to opowiadanie, a przeczytałam dopiero kilka linijek, boję się co będzie jak przeczytam całe! :D
Możesz odezwać się do mnie na moim blogu, lub jeśli wolisz np. na GG:1150089 ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie www.sekretna-strona.blogspot.com
Buziaki,
Cyziulka.
Witaj;)
OdpowiedzUsuńBuu, naprawdę szkoda, że tak krótko, bo zdążyłam się wkręcić, ale znam ten ból, kiedy nie można dwóch logicznych zdań sklecić, więc wybaczam.
Rozdział naprawdę udany. Już lubię tego Nathana;P Widać, że facet ma charakterek i tak łatwo nie odpuści. Mam nadzieję, że Lily mimo wszystko porozmawia z matką. Jasne, ta zrobiła wiele złego i jeszcze sprawa z ojcem, ale w końcu to matka. Drugiej takiej szansy może nie mieć.
Końcówka świetna. Tak podkręciła akcję. Zapowiada się emocjonujący rozdział, więc nic dziwnego, że czekam na niego tym bardziej. Pozdrawiam serdecznie! [taniec-ze-smiercia]
Przeczytałam wszystko i chyba naprawdę zakochalam sie w Twoim opowiadaniu. Nie moge opisac tego co czuje jak czytam o uczuciach Lily do Jamesa. Naprawde to wielka sztuka pisac tak zeby czytelnik mial motylki w brzuchu i gruby sznur na zoladku, gdy tak samo czuje sie postac. Wielkie chapeau bas, naprawde, czyta sie to tak lekko i tak delikatnie. To miod dla oczu, a ja chyba umre z tesknoty przed kolejnym rozdzialem :c
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ubrac w slowa to co chcialabym Ci przekazac, to naprawde niesamowite opowiadanie. ;)
Buziaki,
Cyziulka z www.sekretna-strona.blogspot.com