„Trudna
rozmowa”
Szybko
omijała uczniów, którzy wychodzili z Wielkiej Sali. Trening
zaczynał się za piętnaście minut, a ona nie chciała się
spóźnić. Nie wiedziała, dlaczego się tam wybiera. Po prostu
wstała z takim zamiarem i postanowiła, że pójdzie na boisko.
Szybko wbiegła na samą górę trybun i usiadła na wolnej ławce.
Potarła ręce, które trochę jej zmarzły. Rozejrzała się i
stwierdziła, że jak na zwykły trening, pojawiło się tam
niesamowicie dużo osób. Większość z nich była oczywiście z
Gryffindoru, ale przyszły również osoby z innych domów. Wszyscy
rzucali jej ukradkowe spojrzenia, więc szybko odwróciła wzrok i
spojrzała na trzy pętle. Wywróciła oczami. No tak. W końcu jej
pojawienie się na treningu musiało wywołać zdziwienie.
Po
chwili na boisko weszła drużyna Jamesa i wszyscy wystartowali. Co
prawda, nie znała się zbyt dobrze na Quidditchu, ale uważała, że
idzie im całkiem nieźle i w tym roku również powinni zdobyć
Puchar. Zamknęła oczy, gdy Syriusz po raz dziesiąty przerzucił
kafel przez obręcz, a Gabrielle nadal nie złapała znicza. To
robiło się nudne. Na meczu przynajmniej cały stadion buzował
różnymi emocjami, a tutaj... Wszystko było takie rutynowe. Nie
mogli wygrać, nie mogli przegrać. Więc po co robić treningi? Po
chwili usłyszała głośny śmiech Jamesa i zmusiła się do
spojrzenia na boisko. Blondynka trzymała w prawej ręce zloty znicz,
który za wszelką cenę chciał się uwolnić. Z wysoko uniesioną
ręką wylądowała na ziemi i z uśmiechem spojrzała na Pottera,
który lekko skinął głową i ruszył w stronę szatni.
Lily
włożyła ręce do kieszeni płaszcza i powoli zaczęła schodzić
po schodach. Chciała złapać Syriusza. Dawno z nim nie rozmawiała,
a chciała dowiedzieć się, co z nim. Wiedziała, że jego kłótnia
z Remusem nie podobała mu się. A tym bardziej, że kłócili się o
Gabrielle. Black mógł mówić co chciał, ale ona wiedziała, że w
jakiś pokręcony sposób zależy mu na dziewczynie. Przyspieszyła
kroku, gdy zauważyła chłopaka, który z miotłą na ramieniu
zmierzał w stronę zamku.
-
Syriusz!
Chłopak
niechętnie się odwrócił, jednak po chwili na jego twarzy zagościł
lekki uśmiech. Zatrzymał się i czekał cierpliwie, aż Lily do
niego dojdzie.
-
Co jest, Evans?
-
Nic, a co ma być? Nie można już po prostu porozmawiać z
przyjacielem?
Wzruszył
ramionami, ale nic nie powiedział. Szli wolno w ciszy. Żadne z nich
nie wiedziało, jak ma zacząć rozmowę. Lily w duchu przyznała, że
czuje się jak idiotka. W końcu to ona chciała z nim porozmawiać,
ale gdy stanęła z nim twarzą w twarz, nie wiedziała, od czego
zacząć.
-
Z kim spotyka się Gabrielle?
Rudowłosa
zatrzymała się raptownie i po chwili chłopak zrobił to samo.
Zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem. O czym on do diaska mówił?
Gabrielle? Jej przyjaciółka miała się z kimś spotykać?
Zmarszczyła czoło.
-
Spotyka? - spytała powoli. - Nic nie wiem o żadnym chłopaku. Z
tego co wiem, Gabrielle nie spotyka się z nikim od ponad dwóch
miesięcy.
Nadal
stała w miejscu, zastanawiając się nad pytaniem Syriusza. Czyżby
o czymś nie wiedziała? Przecież mówiły sobie o wszystkim.
Przecież Gabrielle była zakochana w Blacku!
-
Podobno się zakochała.
-
Zakochała... - odetchnęła. - No zakochała się. Ale nie spotyka
się z tą osobą.
-
A więc wiesz, kim jest ta osoba?
-
Wiem – Lily skinęła głową. - Ale wydaje mi się, że jeśli
Gabrielle ci o tym nie powiedziała, to ja też nie powinnam.
Chłopak
zacisnął pięści i odwrócił się na pięcie, jednak nie ruszył
się z miejsca. Spojrzenie utkwił w jednym punkcie. Patrzył na
most, który stał nad jeziorem. Spacerowała po nim dwójka
nastolatków, co chwilę wybuchając głośno śmiechem. Chłopak
wrzucał od jeziora kawałki tostów, które wyniósł z Wielkiej
Sali. Black zamknął oczy i wciągnął głęboko powietrze,
starając się zapanować nad gniewem, który rozsadzał go od
środka. Powoli odwrócił się w stronę rudowłosej dziewczyny i
spojrzał na nią dziwnie.
-
To on, prawda? - wyszeptał.
Lily
spojrzała na swoją przyjaciółkę, która rozmawiała z Remusem i
zagryzła wargę. No to się dziewczyna wpakowała. A przecież
mówiła Gabrielle, że powinna się opanować i po prostu traktować
Syriusza, jak dawniej! A teraz nie dość, że się do siebie nie
odzywali, to Black pokłócił się z własnym przyjacielem, którego
podejrzewał o bycie chłopakiem panny Harrison. Westchnęła i
spojrzała na bruneta, który wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem.
-
Nie – odparła zwięźle. - Poza tym, już ci mówiłam, że skoro
Gabrielle ci nic nie powiedziała, to ja też tego nie zrobię.
Naprawdę bardzo mi przykro, Syriuszu. Ja wiem...
-
Guzik wiesz! - Warknął. - Cały problem polega na tym, że wy
„wiecie”. A prawda jest taka, że nic nie wiecie! Zresztą... nie
mam potrzeby się przed tobą tłumaczyć.
Machnął
lekceważąco ręką i bez słowa ruszył w stronę zamku. Lily przez
chwilę patrzyła za nim smutnym wzrokiem. Było jej go żal. Nie
wiedział, co się wokół niego działo. Nie zdawał sobie z niczego
sprawy, a ona czuła się podle, że w jakimś sensie go okłamała.
Zamknęła oczy i przełknęła głośno ślinę. Musiała
porozmawiać z Gabrielle. Blondynka musiała znaleźć jakieś inne
rozwiązanie tej sprawy. Nie mogła tak dalej postępować i czy tego
chciała, czy nie – Lily miała zamiar ją zmusić do tego, by
porozmawiała z Syriuszem. Powoli zaczynała mieć wrażenie, że jej
przyjaciółka zachowuje się jak totalna egoistka.
○○○
Blondwłosa Gryfonka wyszła z
biblioteki. Skrzywiła się lekko. Te książki naprawdę były
ciężkie, a ona musiała to wszystko dźwigać. Bo przecież, jeśli
nie napisałaby tego wypracowania dla McGonagall, opiekunka Domu Lwa
zabiłaby ją. I tak miała kiepskie oceny z jej przedmiotu. Do tej
pory się dziwiła, że kobieta jeszcze z nią wytrzymywała. Ale co
mogła poradzić na to, że od jakiegoś czasu po prostu nie radziła
sobie z Transmutacją? Kiedyś szło jej bardzo dobrze, a teraz...
teraz ledwie potrafiła zmienić kielich w zwykłe pióro! Westchnęła
głęboko i skręciła w korytarz, który prowadził do tajemnego
przejścia, które kiedyś łaskawie pokazali jej Huncwoci.
W
myślach nuciła piosenkę, którą kiedyś usłyszała w radiu, gdy
była u Lily. Nieświadomie poruszała głową. Zatrzymała się przy
pomniku małego gargulca i już miała pogładzić go po głowie, gdy
zza zakrętu wyszła osoba, której najmniej się tutaj spodziewała.
Zacisnęła pięści i szybko zabrała rękę. O tajemnych
przejściach w Hogwarcie wiedział mało kto, więc nie mogła teraz
z niego skorzystać. Oparła się o ścianę, mając nadzieję, że
dziewczyna zaraz sobie pójdzie. Jednak Clarisse miała całkiem inne
plany. Zatrzymała się kilka kroków przed nią i założyła ręce
na piersi. Zmierzyła blondynkę uważnym spojrzeniem, trochę dłużej
zatrzymując je na jej zaciśniętych pięściach. Uśmiechnęła się
pod nosem, jednak nie wykonała żadnego ruchu. Stała prosto z
wysoko uniesioną głową.
Gabrielle głęboko wciągnęła
powietrze, starając się opanować swoje emocje. Gdy tylko ją
widziała, zaczynał się w niej gotować gniew. Nie lubiła jej
odkąd pamiętała. A dokładniej od ich spotkania w ekspresie, sześć
lat temu, gdy obydwie jechały na pierwszy rok do zamku. Wtedy
Ślizgonka jasno dała jej do zrozumienia, co sądzi o ludziach,
którzy zadają się z czarodziejami nieczystej krwi. A taką osobą
była właśnie Gabrielle. Nigdy nie zwracała uwagi na status.
Przyjaźniła się z kim chciała, a Lestrange nie potrafiła tego
zrozumieć. Wtedy zaczęła się między nimi wojna, której żadna
nie miała zamiaru przerwać. Potem było tylko gorzej. Walka między
domami stała się bardziej zacięta, gdy rok temu Snape nazwał Lily
szlamą.
Clarisse zrobiła niepewny krok
w jej stronę. Blondynka wywróciła oczami i pozostała na swoim
miejscu. Jeśli teraz jej czegoś nie zrobi, odniesie sukces.
Starając się utrzymać na twarzy maskę obojętności zaczęła
liczyć w myślach, jednak, gdy dziewczyna stanęła niebezpiecznie
blisko niej – nie wytrzymała. Zacisnęła zęby i mrużąc oczy,
spojrzała na dziewczynę.
-
Czego chcesz, Lestrange? - Wysyczała.
Ślizgonka nie odpowiedziała
jej, tylko nadal lustrowała ją uważnym spojrzeniem. W końcu
westchnęła przeciągle i uśmiechnęła się.
-
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym ile mogłabyś zyskać,
dołączając do Czarnego Pana?
Gryfonka zamarła i otworzyła
lekko usta. Po chwili pokręciła lekko głową i spojrzała na
Clarisse, jak na wariatkę. Przez chwilę się nie odzywała, trawiąc
w myślach to, co dziewczyna jej powiedziała.
-
O czym ty mówisz?
-
Merlinie... mówię o tym, że w kręgach – ściszyła głos –
Śmierciożerców mogłabyś wiele zyskać.
-
Czyś ty kompletnie zwariowała?! - Gabrielle odsunęła się od
ściany, byłe jak najdalej od dziewczyny. - Coś ci na mózg padło?
Czy to może od tych zaklęć, których cię uczą ci, przy których
mogłabyś wiele zyskać?
W
duchu już zastanawiała się nad tym, co zrobić dziewczynie. Jak w
ogóle mogła zaproponować jej coś takiego? Zwariowała, albo ktoś
porządnie ją gruchnął w ten głupi łeb. Zawsze wiedziała, że
Clarisse nie ma po kolei w głowie, ale żeby wyskakiwała jej z
czymś takim? Wzięła głęboki wdech i starała się opanować.
Jeszcze jedna taka propozycja, a wyjdzie z siebie. Mimowolnie
zaciskała pięści, by po chwili rozprostować palce i znów je
zacisnąć. Długie paznokcie wbijały jej się w skórę,
pozostawiając na niej ślady, jednak dziewczyna nie zwracała na to
uwagi.
-
Jesteś dobrą czarownicą, Harrison. Zawsze to wiedziałam. Po
prostu wybrałaś złe towarzystwo.
I
znów obraziła jej przyjaciół. Tego powoli było za dużo.
Wiedziała, że jeśli teraz nie odejdzie, stanie się coś złego. A
przecież nie mogła jej zabić. Chociaż tak bardzo tego chciała.
Patrzeć na jej ból. Zaklęła. Myślała zupełnie tak, jak
Śmierciożercy. Odetchnęła głęboko, podejmując decyzję.
-
Na pewno lepsze od twojego – warknęła i odwróciła się na
pięcie. - A swojemu panu przekaż, że może mnie ugryźć. Tak
nisko jeszcze nie upadłam, żeby wstąpić w jego szeregi,
Lestrange.
Odeszła, pozostawiając
dziewczynę samą sobie. Ten dzień chyba nie mógł być gorszy.
Zaklęła w myślach. Jej problemy, przy tym, były teoretycznie
niczym. Wparowała do Pokoju Wspólnego, potrącając przy tym
pierwszoklasistę, którzy przewrócił się i wypuścił z rąk
szachy czarodziejów. Dziewczyna ominęła go bez słowa i ruszyła
prosto do swojego dormitorium. Chęć na naukę wyparowała z niej
równie szybko, jak się pojawiła. Rzuciła się na łóżko i
leżała na nim bez ruchu. Nawet, gdy któraś z dziewczyn weszła do
dormitorium, udawała, że śpi. Nie chciała na razie z nikim
rozmawiać.
Po
kilku minutach usiadła na łóżku i wzięła do ręki różdżkę.
Rzuciła na pomieszczenie zaklęcie wyciszające i zaczęła
krzyczeć. Gdy w końcu zabrakło jej głosu, odwróciła się i
zaczęła pięściami walić w poduszkę. Ostatnimi czasy wszystko w
jej życiu się waliło. Najpierw przyjaźń z Syriuszem. Teraz nawet
w jakimś stopniu się od Lily oddaliła. Nie tak miało być. Nie
tak wyobrażała sobie przedostatni rok w tej szkole. Przełknęła
głośno ślinę, starając się powstrzymać łzy, które cisnęły
się jej do oczu. Co takiego dostrzegła w niej Clarisse? Co zmusiło
ją do tego, by przedstawić jej taką propozycję? Zaczęła
szybciej oddychać. Nie była zła. I nigdy nie będzie.
Gdy
drzwi ponownie się otworzyły, zerwała się szybko na równe nogi i
zniknęła w łazience.
○○○
Lily
opadła na fotel z cichym westchnieniem. Przymknęła oczy i wzięła
głęboki oddech. Miała dość tego dnia. Rozmowa z Syriuszem
całkowicie ją dobiła i wciąż w głowie miała wizję jego
smutnej twarzy. Na dodatek, właśnie dziś nie mogła nigdzie
znaleźć swojej blondwłosej przyjaciółki. Zastała ją tylko w
dormitorium, ale dziewczyna spała, więc rudowłosa postanowiła jej
nie budzić. Wszystko było nie tak, jak być powinno. Dlaczego
ludzie po prostu nie mogli znać swoich potrzeb? Zaklęła w myślach.
Otworzyła oczy w tej samej
chwili, gdy obok fotela na którym siedziała, przechodził Syriusz.
Chłopak nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem i już po chwili
zniknął na schodach prowadzących do jego dormitorium. Więc teraz
to wszystko miało tak wyglądać? Syriusz będzie obrażony,
Gabrielle nie będzie spędzała z nią tyle czasu, za wszelką cenę
unikając towarzystwa Blacka. Czy to wszystko miało się skończyć
w właśnie taki sposób?
Uśmiechnęła się lekko, gdy
na sofie usiadł Remus. On jeden wiedział o wszystkim i tylko z nim
jednym mogła porozmawiać. Odetchnęła głęboko. Chłopak był
przybity. Wpatrywał się w stolik, który stał przed nim i nie
zwracał uwagi na nic innego. Powoli wstała i usiadła obok
Lunatyka, który nie zwrócił na nią uwagi. Szturchnęła go lekko
i dopiero po chwili, blondyn przeniósł na nią wzrok.
-
To się musi skończyć, Remusie – westchnęła. - Ta sytuacja
powoli prowadzi do totalnej katastrofy. Wiesz o tym.
-
Ale co ja mogę zrobić? Gabrielle jest uparta, strasznie uparta.
Wszystkie moje argumenty odbijają się od niej, jak od ściany. -
Pokręcił głową i schował twarz w dłoniach.
-
Jeśli tak dalej pójdzie, to wszystko nad czym tak ciężko
pracowaliście... pracowaliśmy, pójdzie w zapomnienie. To moja
przyjaciółka, ale czasami myślę, że jest egoistką. Nie myśli o
konsekwencjach, tylko o tym, co ona będzie czuła. A my? Przecież
my też mamy uczucia. Niesamowicie głupio się czuję, gdy Syriusz
pyta o coś, o czym ja nie mogę powiedzieć mu wszystkiego.
-
Wiem, Lily, wiem.
-
To się musi skończyć – oświadczyła rudowłosa. - Jeśli dalej
będzie tak, jak jest teraz, to nie będzie już o co walczyć.
Syriusz... - zagryzła wargę – on myśli, że Gabrielle zakochała
się w tobie, Remusie.
-
Dał mi to jasno do zrozumienia dzisiaj po lunchu. A potem
stwierdził, że skoro taki ze mnie przyjaciel, to on już nie
chce...
-
Mówił to w gniewie. To Syriusz, on jest porywczy.
Zagryzła wargę i zacisnęła
pięści. Miała gdzieś, że Gabrielle się na nią obrazi.
Postanowiła, że z nią porozmawia i wybije jej z głowy ten głupi
pomysł. Tak nie mogło być dalej. Blondynka będzie musiała
poradzić sobie ze swoimi uczuciami, a Lily jej w tym pomoże.
Syriusz był, jaki był, ale na pewno też coś czuł. Prychnęła.
Pożegnała się z Remusem i
ruszyła w stronę dormitorium. Jeśli będzie trzeba, ściągnie
Harrison z łóżka siłą. Musiały porozmawiać i to poważnie.
Rudowłosa nie sądziła, że to będzie miła rozmowa. Wręcz
przeciwnie. Była pewna, że początkowa rozmowa w końcu przerodzi
się w kłótnie. Takie już były. Nie potrafiły pogodzić się z
czymś, co było oczywiste. Dopiero potem docierało do nich, że
zrobiły coś źle. Były w pewnym sensie takie same. Jednak tym
razem, to Lily wykazała się trzeźwym myśleniem. Nie mogła
pozwolić, by to wszystko zostało zniszczone.
Wzięła głęboki oddech i
przekroczyła próg pokoju. Rozejrzała się i ujrzała swoją
przyjaciółkę, która z podwiniętymi nogami siedziała na
parapecie w rękach trzymając kubek z gorącą herbatą. Najciszej,
jak potrafiła zamknęła drzwi i przez chwilę po prostu wpatrywała
się w Gabrielle, nie wiedząc co ma powiedzieć. W końcu odetchnęła
głęboko i ruszyła w jej stronę. Stanęła przed nią tym samym
zmuszając dziewczynę, by spojrzała na Lily. Niebieskooka
niechętnie odwróciła wzrok od okna i spojrzała na rudowłosą
panią prefekt. Odłożyła kubek i spuściła nogi, siadając
prosto. Wbiła spojrzenie w swoją przyjaciółkę.
Wiedziała, że chciała z nią
poważnie porozmawiać. Miała dziwny wyraz twarzy i wpatrywała się
w nią jakoś podejrzanie. Gdzieś w niej tkwił wielki gniew, który
nadal starała się powstrzymać. Gabrielle zaczerpnęła głęboko
powietrza i zeskoczyła z okna.
-
Mów Lily – mruknęła wymijając ją. - Wyrzuć to z siebie.
Z
jednej strony bała się tego, co może powiedzieć jej zielonooka,
ale z drugiej... Chciała to usłyszeć. Chciała by w końcu ktoś
jej to powiedział.
-
W takim razie siadaj i słuchaj – powiedziała Lily sucho.
Nie
chciała jej tego mówić, ale jako jej przyjaciółka, czuła się
do tego zobowiązana. Bo jeśli nie ona, to kto miał jej to wszystko
wygarnąć? Kto miał jej uświadomić, że powinna w końcu zacząć
myśleć, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję? Oczywiście,
rudowłosa pragnęła szczęścia Gabrielle. Nie chciała, by
dziewczyna cierpiała, ale ukrywając się wcale sobie nie pomagała.
Zaczerpnęła głęboko powietrza. Nie miała pojęcia, jak do tego
wszystkiego się zabrać.
-
Zachowujesz się, jak rozkapryszone dziecko. Chociaż nie,
zachowujesz się gorzej! To wszystko... To ukrywanie tego
wszystkiego, jaki to ma cel, Gabrielle? Syriusz jest, jaki jest, ale
nie możesz go tak traktować! Przez to co robisz... On myśli, że
zakochałaś się w Remusie! Merlinie! Nie widzisz tego, że wszystko
się sypie? Porozmawiaj z nim normalnie, niech będzie, jak dawniej.
Teraz cierpią wszyscy. Cierpią, bo... - wciągnęła głęboko
powietrze. - Bo zachowujesz się, jak egoistka, Gabrielle –
wyszeptała i odwróciła wzrok.
Otworzyła lekko usta, gdy
napotkała spojrzenie Dorcas. Nie słyszała, kiedy dziewczyna weszła
do pokoju. Brunetka stała oparta o ścianę i patrzyła to na Lily,
to na Gabrielle. W końcu pokiwała lekko głową i usiadła na swoim
łóżku, nie spuszczając wzroku z blondynki, która stała bez
ruchu i wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą.
-
Tak o mnie myślicie?
Zielonooka
zacisnęła mocno powieki.
-
Taka jest prawda – warknęła Lily. - Nie chcę się kłócić, po
prostu pomyślałam, że powinnaś znać moje zdanie. Naprawdę tego
nie widzisz? Oddalamy się od siebie. Ty spędzasz więcej czasu z
Remusem, albo wolisz po prostu być sama. A ja... ja codziennie
rozmawiam z Syriuszem, wiedząc, że nie mogę mu powiedzieć prawdy.
Bo ci obiecałam. Wiem, że to trudne. Ale przynajmniej... zanim
podejmiesz jakąkolwiek decyzję, upewnij się w swoich
uczuciach. A kiedy będziesz wiedziała, to zrobisz to, co będziesz
uważała za słuszne.
Lily
odwróciła się na pięcie i wymaszerowała z dormitorium z wysoko
uniesioną głową. Gabrielle odetchnęła głęboko, czując, że w
jej oczach zbierają się niechciane łzy. Opadła na łóżko i
wpatrywała się w sufit.
Nie
tak miało być.
◄►
Nie wiem czy wszystko jest w nim jasne. Jeśli nie, to pytajcie.
Wiem, że krótki, ale nie wiedziałam co z w nim napisać. Najważniejszą informacje zawarłam. Bez niej nie napisałabym innych rozdziałów. Tas informacja popchnęła mnie do tego, co napisać w rozdziale dziewiętnastym i jak to wszystko rozegrać. Wydaje mi się, że teraz pójdzie już z górki.
Rozdział bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńAle wiesz,że czekam na Lily i Jamesa <3
Mam nadzieję,że notka pojawi się szybko,nie mogę się doczekać!
Lilka.
Witaj;)
OdpowiedzUsuńZ lekkim opóźnieniem, ale udało mi się dotrzeć. Rozdział faktycznie krótki i trochę szkoda, bo sie wciągnęłam. Ale rozumiem, grzecznie poczekam na kolejny;) A co do treści...
Relacje między bohaterami zaczynają się psuć i to, paradoksalnie, przez miłość. No cóż, mnie się skomplikowanie sytuacji wydaje dobrym pomysłem, przecież nie zawsze w życiu jest różowo, prawda? Zarówno Syriusz jak i Gabrielle są strasznie uparci, a jednocześnie boją się tych uczuć. Lily dobrze zrobiła, nieco potrząsając przyjaciółką. Bo prawdziwy przyjaciel powinien mówić to, co myśli. Bardzo jestem ciekawa, jak rozwiążesz te sytuacje, bo jest dość skomplikowana.
No i do tego Clarissa... Najwidoczniej dostrzegła zawirowania w życiu Gabrielle i postanowiła to wykorzystać. Mam nadzieję, że blondynka nie zacznie rozważać jej propozycji...
Co mogę dodać? Rozdział naprawdę świetny i muszę powiedzieć, że piszesz coraz lepsze opisy, rozwijasz się. Czyta się z przyjemnością i szkoda, iż nie ma więcej. już nie mogę się doczekać NN. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
Cieszę się, że rozdział się podobał. Wiem, że krótki. Ale naprawdę, nie chciałam pisać na siłę, poza tym to taka... przejściówka. Kolejny będzie dłuższy i szczerze mówiąc, to w nim wszystko powoli powinno wrócić do normy. Zastanawiam się, czy nie zbyt banalnie zmusiłam ich do rozmowy, ale cóż... wyjdzie w praniu (xD)
UsuńPozdrawiam!
Ja uważam, że rozdział się jak najbardziej udał, haha ^^ Wiesz co? Ja ogólnie za Lilką nigdy nie przepadałam. Zresztą widać trochę po tym, co jej serwuję u siebie, ale... Ta Twoja Lily jest normalna. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, iż zyskała moją sympatię. Jest naprawdę niesamowicie mądra i bardzo zależy jej na przyjaciołach, a to jest ważna cecha. Gotowa jest skoczyć za nimi w ogień, co oczywiście bardzo jej się chwali. W sumie to chciałabym mieć przyjaciółkę, która mi tak wszystko wygarnie, gdy życie zaczyna mi się walić i wymykać spod kontroli. Nawet, jesli byłoby to bardzo bolesne. Po prostu chciałabym móc na tyle komuś ufać, że wiedziałabym, iż mówi on coś złego tylko i wyłącznie dla mojego dobra. Gabrielle ma taką osobę. Trudno może jest to teraz docenić, w końcu to ona jest nieszczęśliwie zakochana i boi się panicznie Syriusza, lecz w pewnych sytuacjach po prostu trzeba przełknąć swoją dumę i walić prosto z mostu. bez ogródek, bez wykrętów. przecież zarówno ona jak i Syriusz byliby szczęśliwi, gdyby Gabrielle powiedziała mu prawdę. myślę, że ona doskonale zdaje sobie z tego sprawy. Ale reputacja, jaka obrosła Syriusza nie pozwala jej się złamać. Przyzwyczaiła się do niego przez te siedem lat i teraz boi się wyznać co czuje, bo nie chce, aby wszystko źle się skończyło. tylko, że ukrywając prawdę może doprowadzić do czegoś dużo gorszego. Rozpadu nie tylko jednej przyjaźni, a kilku. Na miejscu Lily na pewno w końcu bym wymiękła. Pewnie nie potrafiłabym znieść tego, że Gabrielle marnuje sobie życie. A w dodatku, gdybym wiedziała, jak reaguje Syriusz na myśl, że dziewczyna jest w kimś zakochana, z pewnością powiedziałabym sobie, że wolę zaryzykować przyjaźń, aniżeli szczęście do granic możliwości mojej przyjaciółki. Mogłabym z niej zrezygnować tylko i wyłącznie po to, by ona potem była szczęśliwa. W sumie nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale wychodzę z założenia, że szczęście przyjaciół jest najważniejsze. Ważniejsze nawet od mojego. Tak więc na miejscu Lilki powiedziałabym Syriuszowi całą prawdę. Oszczędziłoby to cierpienia im obu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję jednak, że Gabrielle się ogarnie i w końcu powie sobie: "dość użalania się nad sobą, czas działać!". Że przystąpi do czynów i zdradzi Syriuszowi prawdę. Bo inaczej świetlanej przyszłości jej nie wróże...
Taa, wiedziałam, że coś poszło nie tak i taki piękny komentarz, jaki wczoraj Ci zaserwowalam nie opublikował się :( Teraz jestem na telefonie i wątpię, by wyszlo mi coś równie dobrego...
OdpowiedzUsuńAh, jak ja dawno u Ciebie nie byłam. Muszę zaraz sobie spisać rozdziały, jakie będę mieć u Ciebie do nadrobienia (ave zaległości :)).
Lubię Twoją Lily, bardzo podoba mi się jak kreujesz tą postać - póki co chyba tylko ona trzyma głowę na karku, aczkolwiek widać, iż psujace się relacje miedzy jej przyjaciółmi i ją zaczynają przerastać. Gabrielle rzeczywiście jest potwornie uparta, w dodatku naprawdę mocno potrafi stłamsić w sobie uczucia sympatii do Syriusza. Dziewczyna się zagubiła, jej “plan“ nie wypalił, przy okazji teraz niszczy spokój u innych Gryfonów, a także wprowadza ziarno niezgody między Huncwotów.
Ta cała Clarissa zapewne to dostrzegła i może dlatego zaproponowała Gryfoncę działalnośc dla Voldemorta.
Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach sytuacja już się unormuje. Wbrew przekonaniom Gabrielle nie jest ona sama, ma oddanych przyjaciół i może nawet szansę na miłość, gdyby tylko schowała własną dumę do kieszeni i otworzyła serce na to cudowne uczucie.
No nic, to by było na tyle. Mam nadzieję, że niebawem ukaże się tu kolejna notka
pozdrawiam :)